Za nami rok wyjątkowych wstrząsów w sektorze edukacji. Pandemia COVID-19 z dnia na dzień zamknęła szkoły na wiele miesięcy. Uczniowie zamienili ławki na domowe biurka, lekcje na wykłady online, a zeszyty na laptopy i tablety. Tam gdzie jedni widzą kryzys, inni dostrzegają szansę. Wielu pedagogów zachęca do wykorzystania okazji na przekształcenie i unowocześnienie systemu edukacji[1]. Które z nowych nawyków powinny z nami zostać, a które porzucimy wraz z powrotem dzieci do klas?
Do nowej pandemicznej rzeczywistości musieli się przystosować wszyscy – szkoły i ich programy, nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. To była niełatwa lekcja, ale została odrobiona. Dziś – mając nadzieję na powrót normalności (lub też „nowej normalności”) – warto zapytać o wnioski. Czy i czego polska szkoła nauczyła się dzięki pandemii? O wypowiedź poprosiliśmy trójkę nauczycieli, aktywnych uczestników programu edukacyjnego „WINIARY Gotuj się na zmiany”, którego celem od 10 lat jest kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych, uczenie dbania o zdrowy styl życia i niemarnowania żywności wśród dzieci szkolnych.
Co z tymi testami?
W dzisiejszym systemie testy sprawdzające odgrywają kluczową rolę w edukacji młodzieży. Przed pandemią każdy ważniejszy dział czy temat kończył się sprawdzianem lub kartkówką. Ale miesiące nauki zdalnej zaburzyły ten ugruntowany porządek.
- Tutaj pojawia się kluczowe pytanie: „Czy i jak sprawdzać wiedzę uczniów?”. Dotychczasowy system opiera się na porównywaniu wyników. To pozwala nauczycielom i dzieciom zweryfikować ilu wychowanków dobrze opanowało materiał. Niestety nie da się ukryć, że wywiera to na uczniach sporą presję. Dzieci porównują nawzajem swoje wyniki, przez co mogą czuć się gorsze od innych. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest takie przekazanie i utrwalenie materiału, które z automatu zostanie na długo w głowach dzieci. Jedną z takich możliwości jest program „Gotuj się na zmiany”. Z jednej strony przekazuje on dzieciom wiedzę na temat zdrowego stylu życia, odpowiedniej diety i szeroko rozumianego „self-care”. Z drugiej strony jego nowoczesna forma, tj.: interaktywne materiały, nagrania, konkursy niezwykle angażowały dzieci, dzięki czemu wiedza zdobyta w ten sposób na długo pozostawała w ich głowach – komentuje Pan Belfer - nauczyciel z Internetów.
Technologia – kiedy pomaga, kiedy przeszkadza w edukacji?
W minionym roku dzieci spędziły rekordowo dużo czasu przed ekranami urządzeń elektronicznych. Korzystały z komputerów i smartfonów w czasie lekcji, a potem także w wolnym czasie, zabijając nudę podczas izolacji. Pojawiły się nawet głosy psychologów, że grozi to uzależnieniem.
- Technologia nie tylko dla uczniów, ale przede wszystkim dla nauczycieli okazała się być niezwykłym wyzwaniem. Jeszcze 1,5 roku temu nikt nie pomyślałby, że będzie dla nas jedynym źródłem kontaktu z uczniami. Uważam, że nie jest ona straszna, jednak jest pewnego rodzaju „nieznanym” i dlatego wzbudza w każdym z nas wiele niepewności i niepokoju. Uczniowie początkowo zaciekawieni byli nową formą nauki, ponieważ technologia zawsze budziła w nich bardzo pozytywne emocje. Jednak entuzjazm szybko opadł, a tęsknota za powrotem do szkoły doskwierała coraz bardziej. Dlatego też postanowiłam, że podczas moich lekcji na pierwszym miejscu postawię relacje międzyludzkie oraz wsparcie emocjonalne moich uczniów i ich rodziców. Choć nie ukrywam, że mi samej było ciężko, ponieważ przygotowywanie zajęć było bardzo czasochłonne. Udział w programie edukacyjnym okazał się strzałem w dziesiątkę i urozmaicił nasze lekcje. Uczniowie niezwykle zaangażowali się we wszystkie przygotowane zadania, a przepisy wykorzystywaliśmy na zajęciach kulinarnych zarówno w szkole, jak i podczas zajęć zdalnych. Czy da się? Oczywiście! Przy wsparciu rodziców wszystko jest możliwe, nawet wspólne gotowanie przez kamerę. Po powrocie do stacjonarnej nauki dalej korzystamy z przygotowanych materiałów, zwłaszcza z ciekawych przepisów. Jeżeli w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja programu na pewno ponownie weźmiemy w nim udział. Taka inicjatywa jest przykładem, że naukę należy urozmaicać, ponieważ technologia zostanie z nami już na zawsze. Choć mam jednak nadzieję, że będę ją wykorzystywać jedynie jako swego rodzaju „dodatek” do zajęć, a nauczanie w stu procentach zdalne to już jedynie wspomnienie – komentuje Pani Martyna Nożewska, nauczycielka która uczestniczyła w programie GSNZ.
Szkoły to nie tylko nauka
Dopiero podczas pandemii wiele osób zauważyło, że szkoły nie tylko edukują, ale również opiekują się dziećmi, zapewniają kontakty i więzi społeczne, dają wsparcie. Dlatego między innymi ta nowa sytuacja wygenerowała ogromny stres u pracujących rodziców, zwłaszcza matek[2]. Dopiero gdy dzieci na wiele miesięcy utknęły w domach, wszyscy uświadomili sobie, jak dużą rolę w codziennym życiu odgrywają szkoły i pedagodzy.
- Przez zdalne nauczanie został złamany dotychczasowy rytm życia, zabrakło w nim bezpośredniego kontaktu z nauczycielem i część jego obowiązków musieli przejąć rodzice. Mamy i ojcowie tęsknili za szkołą jako miejscem, które opiekuje się dzieckiem, pozwala mu się rozwijać, utrzymywać kontakt z rówieśnikami i spędzać czas z dala od komputerów. Oczywiście nawet podczas nauczania zdalnego robiliśmy, co w naszej mocy, by dzieci całkowicie zaangażowały się w prowadzone przez nas zajęcia. Nie zawsze było łatwo, ponieważ uczniowie przebywający w domach mają bardzo łatwy dostęp do swoich zabawek czy mediów społecznościowych. Niezwykle pomocne okazały się dodatkowe treści, np. te oferowane w ramach programu „Gotuj się na zmiany”. Realizując takie zagadnienia, młodzież wykorzystuje wiedzę zdobytą na różnych przedmiotach. Takie działanie umożliwia indywidualizację kształcenia i pozwala dostosować pracę dydaktyczno-wychowawczą do potrzeb i możliwości uczniów. Rodzice oczywiście doceniają nadprogramowe zaangażowanie ze strony pedagoga. Niemniej zdalne nauczanie pokazało, że system oświaty musi dostosowywać się do zmieniającego się świata. – komentuje Pani Katarzyna Kubiak, nauczycielka która uczestniczyła w programie GSNZ.
Powrót na dawne tory może zająć szkołom wiele lat. Miesiące izolacji społecznej wypchnęły wiele osób z dotychczasowej stresy komfortu. Tutaj pojawia się ważne pytanie: czy nauczyciele, rodzice i uczniowie, skupieni na powrocie do „normalności” zauważą, że część zmian, związanych z pandemią COVID-19, była dobra dla młodzieży? Nie oznacza to przeniesienia edukacji ze szkół do domów, ale może niektóre rozwiązania warto wprowadzić do placówek oświatowych już na stałe?
[1] Brookings.edu, Coronavirus and schools: Reflections on education one year into the pandemic, marzec 2021 r.
[2] Brookings.edu, Coronavirus and schools: Reflections on education one year into the pandemic, marzec 2021 r.
Link do strony artykułu: https://czta.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/szkoly-po-miesiacach-nauki-zdalnej